Jesteśmy światłem – parę zdań o światłoterapii i odkryciu „świetlistej” komunikacji komórkowej

Trochę inny punkt widzenia, dla jednych bliski ich duszy, dla innych być może trochę odległy… warto zerknąć, bo zanim pojawiły się badania dr Poppa bardzo często odniesienia do światła, świetlistości, światłości można było znaleźć w przestrzeniach duchowych czy religijnych. Bardzo często światło było traktowane jako jakaś forma boskiej czy nadprzyrodzonej interwencji czy wsparcia. Zanim zostało to naukowo przestawione, świadomość roli światła mieszkała w nas od „zawsze”. Możliwość regulacji aktywności naszego ciała poprzez fototerapię, wydaję się najbardziej naturalną formą wpływania na jego formę i dobrostan. Co czyni plastry Lifewave korzystające z tej technologii, najbardziej życzliwą formą regulacji ciała, ponieważ ta forma wpływu na ciało odbywa się w jego naturalnym języku – języku światła.


Albert Popp

Warto przedstawić bliżej postać wielkiego naukowca, który zajmował się światłem i wpływem promieniowania na żywe organizmy i który swoją niezłomnością, wytrwałością doprowadził do jednoznacznego potwierdzenia, że nosimy światło w sobie.

Dr Popp przekonuje, że nosimy światło w sobie! (Fot. alchetron.com)

Albert Popp jako biofizyk rozpoczął wspaniałą karierę na Uniwersytecie w Marburgu, ale gdy po pewnym czasie dokonał „niepokojących” odkryć i nie podporządkował się naukowemu establischmentowi musiał odejść z uczelni. Jako adiunkt miał prawo do odprawy, ale mu jej odmówiono. Musiał więc wstąpić na drogę sądową. Proces co prawda wygrał, ale jego kariera naukowa legła w gruzach.

Po kilku latach zarobkowania w prywatnych firmach dostał w końcu zaproszenie do współpracy od profesora Waltera Nagla z uniwersytetu w Kaiserlsautern. Kiedy badania Poppa znowu spowodowały rewoltę wśród naukowców, zażądano jego ostatecznej rezygnacji.

Dopiero po dwudziestu pięciu latach od wyrzucenia Alberta z uniwersytetu, zaczęli pojawiać się pierwsi NAWRÓCENI naukowcy, którzy tak jak wcześniej Albert Popp, dopuszczali myśl, że systemem komunikacji organizmu może być skomplikowana sieć oparta na rezonansie i różnych częstotliwościach fal. Dzięki temu mógł powstać Międzynarodowy Instytut Biofizyki, w którym Albert otrzymał kontrakt profesorski. Od tego momentu Popp ponownie zaczął „bawić” się naukowo światłem i związkami chemicznymi.


Ale skąd się brały te fotony? Skąd się brały te „emisje biofotonów”?

Dalsze doświadczenia przekonały Poppa, że jednym z najważniejszych magazynów światła i źródłem emisji biofotonów jest DNA. To DNA emituje jakąś częstotliwość, a wtedy dostrajają się do niego inne cząsteczki i to może być wytłumaczenie jednej z największych tajemnic biologii – w jaki sposób istoty (i każda rzecz żywa) przybierają kształty geometryczne, skąd komórki wiedzą np. że ramię ma być ramieniem, a nie nogą.

Warto tu przypomnieć, że neodarwiniści dotąd uważają, że budowanie organizmów polega na selektywnym włączaniu i wyłączaniu genów i działaniu hormonów. Żadnego z genetyków głównego nurtu nie zastanowiło jednak, że jeśli DNA jest sterownią, to musi istnieć jakiś mechanizm pozwalający synchronizować geny i komórki tak, by wszystkie układy organizmu działały w zgodzie.


Kto lub co zatem tym wszystkim kieruje?

Główny neodarwinista, Dawkins stwierdził, że trzeba poczekać na te wyjaśnienia dekadę lub więcej… a zatem twardogłowi zupełnie nie przejmują się, kto tymi wszystkimi białkami dyryguje. O sposób zgrywania procesów komórkowych biochemicy właściwie już nie pytają!

Pewną próbę odpowiedzi podjął Rupert Sheldrake, który będąc w pewnym aśramie w Indiach doznał natchnienia, że kształty istot żywych – od cząsteczek po całe galaktyki-są wynikiem działania pól morficznych(www.sheldrake.org.) Ale to i tak nie tłumaczy jak owe pola mogą gromadzić informację.

Podsumowując, w emisji biofotonów Albert Popp znalazł odpowiedź na pytanie o mechanizm morfogenezy, a także o koordynację i komunikację komórek – która jest możliwa tylko w układzie holistycznym, z jednym głównym dyrygentem.

Popp wykazał w swoich doświadczeniach, że te słabe emisje światła wystarczają do zgrania organizmu. Emisje muszą mieć słabe natężenie, ponieważ komunikacja ta zachodzi na poziomie kwantowym, a większe natężenie byłoby wyczuwalne jedynie w świecie na dużą skalę.

Z wielkiego szacunku dla aktywnej i niestandardowej myśli warto tu wymienić kilka nazwisk badaczy, którzy również zajmowali się emisją biofotonów: H.S.Burr, G.Marsh i H.Beams, R.Becker i najbardziej znany H.Frohlich.

Wracając do naszego bohatera, jego eksperymenty wykazywały jednoznacznie, że :

1/ wszystkie żywe istoty wydzielają stały prąd fotonów w liczbie od kilku do kilkuset,

2/ światło wewnątrz organizmu może być kluczem do wyjaśnienia kwestii zdrowia i choroby – zaczynamy chorować, gdy nasze fale przestają być zsynchronizowane,

3/ najzdrowsze pokarmy emitują najmniej intensywne i najbardziej spójne światło,

4/ stwardnienie rozsiane (MS) jest stanem nadmiernego uporządkowania – musi być doskonała spójność między chaosem i uporządkowaniem (chorzy na MS toną w świetle),

5/ istnieje zdolność organizmu do regeneracji np. utraconych kończyn (przykład salamandry).

Badania Poppa wyjaśniają także bóle fantomowe, homeopatię i akupunkturę.

źródło treści: londynek.net – jesteśmy światłem


Albert Popp napisał dwie książki „Biologia Światła” która dostępna jest jedynie w dość drogim obiegu „z drugiej ręki” i Przekaz Jedzenia czyli co Nas Odżywia” – dość powszechnie dostępna – to dla tych, których postać badacza zainteresowała bardziej.


To dość optymistyczne spojrzenie, że nawet w wyjątkowo deszczowy dzień, nosimy w sobie słońce, a nasze komórki wesoło gaworzą wysyłając ku sobie „błyszczące” informacje. Jak by to było wykorzystać ten naturalny sposób porozumiewania się do odbudowy świetności naszych ciał

W razie pytań na temat możliwości stosowania plastrów Lifewave proszę o kontakt:

Marcin Marcinkowski mm@x39.net.pl

Add a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *